Dawno nie było tu żadnego wpisu, ale wynikało to raczej ze specjalnego dystansu i nieorientowania się w trendach mieszkaniowych. Ja na przykład, jestem w gorącej wodzie kąpana i wszystko chciałabym już. Dlatego też, postanowiłam się wcześniej na jakiś czas wstrzymać. W końcu, czego oczy nie widzą… 😉
Teraz znów zaczęłam oglądać mieszkania namiętnie, więc i wróciłam z pomysłem na nowy wpis. Dziś zatem będzie o tym, co jest dla nas lepsze? oddzielna kuchnia czy może aneks kuchenny z salonem. Szczerze mówiąc, dla mnie odpowiedź jest bardzo prosta – chciałabym mieć oddzielną kuchnię. Niestety, jest kilka przeciwności.Jako że jesteśmy już praktycznie zdecydowane na rynek pierwotny, to w praktycznie 80% procentach mieszkań o metrażu około pięćdziesięciometrowym, nie separuje się kuchni. Ma to dać więcej przestrzeni. Ja jednak uważam, że kuchnia powinna być oddzielnym pomieszczeniem. Z różnych powodów:
- lubię gotować i spędzam w niej dużo czasu
- punkt pierwszy sprawia, że często zdarza się, że nie sprzątamy w niej od razu, czasem zostaje tam cała góra naczyń (wstydniś)
- oddzielenie salonu i kuchni daje salonowi więcej prywatności (na przykład podczas dłuższych odwiedzin gości)
- oddzielna kuchnia to oddzielna aranżacja. W przypadku łączenia tych dwóch pomieszczeń, trzeba je aranżować wspólnie. Muszą się zgadzać style, kolory itp.
Salon z aneksem kuchennym ma dla mnie właściwie tylko jeden plus – większa przestrzeń. Tylko, że tak na dobrą sprawę, wystarczy mi 16 m2 salonu i 8 m2 kuchni.
Przeszukując aktualne oferty deweloperów widzę, że jest kilka inwestycji z mieszkaniami z oddzielnymi kuchniami, ale znajdują się one znacznie dalej od centrum (np. Jagodno, które jest już prawie pod Wrocławiem). Zatem właściwie mamy kolejny mieszkaniowy dylemat – czy zdecydować się na salon z aneksem kuchennym i mieszkać bliżej (np. na Gaju), czy jednak uprzeć się na tę oddzielną kuchnię i mieszkać dalej. Brzmi to dość paradoksalnie.
W praktyce jednak, to dość duży dylemat. Chcę mieć oddzielną kuchnię, ale nie chcę też mieć jednego autobusu dojeżdżającego na moje osiedle.
No ale cóż. Sprawa rozwiąże się w najbliższym czasie. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce.
To prawda, moda nie zawsze idzie w parze z praktycznymi rozwiązaniami. Myślę podobnie – kuchnia nie powinna być sceną, którą obserwują goście, ale przytulnymi, osobistymi kulisami. Można jeszcze ew. nabyć mieszkanie z połączonymi pomieszczeniami i dorobić ściankę z regipsu (choć układ niektórych mieszkań może to uniemożliwić). Cóż za czasy;)