Dobre wieści dla wszystkich, którzy jeszcze nie kupili mieszkania, a zapatrują się szczególnie na rynek pierwotny. Mieszkań jest więcej, niż chętnych, co oznacza nie mniej, nie więcej, niż to, że ich ceny będą spadać. Zobaczmy, jak to wygląda w poszczególnych miastach i oczywiście we Wrocławiu, co nas najbardziej interesuje.
Zastanawialiście się kiedyś, jak długo deweloper musi czekać, aż jego mieszkanie zostanie sprzedane? Okazuje się, że wcale nie tak krótko i wszyscy klienci, którzy należą do grupy tzw. „w gorącej wodzie kąpanych” mogą spać spokojnie. Otóż, aby sprzedać mieszkanie trzeba czekać średnio 5 do 8 kwartałów, w zależności od miasta, w którym się mieszkania znajdują.
Wydawać by się mogło, że najgorzej pod tym względem jest w Warszawie, jednak stolica kraju uplasowała się dopiero na drugim miejscu. Pierwsze, zaszczytne przypadło Wrocławiowi. To właśnie w stolicy Dolnego Śląska deweloperzy muszą nagimnastykować się najbardziej – aby sprzedać mieszkanie muszą czekać średnio dwa lata, w Warszawie półtora roku, w Krakowie, Poznaniu i Łodzi podobnie, najkrócej w Gdańsku – „tylko” 15 miesięcy. Co to oznacza? Czy klienci wybrzydzają?
Oczywiście nie – są coraz bardziej świadomi tego, co się na rynku dzieje. Nie trzeba ogromnej wiedzy, wystarczy rozejrzeć się wokół, żeby dojść do wniosku, że część inwestycji deweloperskich została wstrzymana, a niektóre mieszkania w stanie surowym wciąż czekają na nowych właścicieli. Swoista wojna na ceny sprawia, że można liczyć na spore upusty, nawet do 5% wartości mieszkania. Szybki rachunek 5% z 300 000 daje upust wartości 15 000 zł. W sam raz na urządzenie i wyposażenie kuchni, prawda?
Kryzys deweloperom wydaje się jednak niestraszny. W roku 2011 do sprzedaży trafiło o 1/5 więcej lokali, niż w roku wcześniejszym. Jak to się rozkłada liczbowo w poszczególnych miastach? We Wrocławiu, który nas najbardziej interesuje, na rynku pierwotnych do sprzedania czeka aż 8,6 tys. mieszkań, w Warszawie 18 tys., w Krakowie 9 tys., w Trójmieście 6,1 tys., w Poznaniu o 2 tys. mniej, a najmniej w Łodzi – ok. 2,3 tys..
Targowanie z deweloperem w tym przypadku wydaje się nie tyle czymś w dobrym guście pod względem ekonomicznym, ale wręcz obowiązkiem, który podpowiada rozum. Nie pozostaje więc nic innego, jak przebieranie, kręcenie nosem i zwlekanie, zwłaszcza, że mieszkań wciąż będzie przybywało, w przeciwieństwie do ludzi, którzy chcą wziąć kredyt. Banki już teraz szacują, że liczba pozytywnych decyzji kredytowych zmalała o około 20%.
Skomentuj